Wydarzenia
Uczniowie Szkoły Podstawowej w Książu Małym nawet ferie chcą spędzać w murach swojej szkoły. – Na zajęcia, jakie prowadzimy w naszej placówce podczas przerwy w nauce, zgłosiło się prawie 30 dzieci (na zdjęciu), czyli co trzeci uczeń – informuje dyrektor SP, Danuta Gajos. I ubrana w strój sportowy, także bierze czynny udział w organizowanych zabawach. Od popołudnia w środę (20 stycznia) do czwartku rano, zaplanowano w szkole biwak, łącznie ze wspólnym przygotowaniem kolacji, śniadania oraz sprzątaniem. Jego główną atrakcją były podchody, czyli tropienie słodkiego skarbu w labiryncie klas.
Strome podjazdy na drogach w naszej Gminie utrzymują zimą w stanie gotowości wyznaczeni mieszkańcy sołectw. Przykładowo, za ten na zdjęciu obok, leżący na trasie łączącej Cisie z Łazami, odpowiada jedna osoba. – I odkąd taką właśnie wprowadziliśmy zasadę, opłacając mieszkańca, który stale dogląda i posypuje podjazd, ucichły skargi na to, że jest nieprzejezdny – informuje wójt Marek Szopa.
Miniona niedziela (17 stycznia) miała w Antolce charakter iście anielski. Po mszy o godz. 12, w miejscowym kościele wystąpiły dwa chóry: nasz – Książowiacy oraz gościnnie Chór Parafialny z Proszowic (oba na zdjęciu). Inicjatorem tych wspólnych śpiewów był ks. proboszcz Maciej Stopiński. Kolędy i pastorałki tak się słuchaczom spodobały, że podziękowali oklaskami i owacją na stojąco.
Nic nowego nie wydarzyło się podczas sobotniego (16 stycznia) zebrania sprawozdawczo-wyborczego OSP w Głogowianach Starej Wsi. Przy frekwencji wynoszącej ledwie 60 proc. stanu miejscowych strażaków, wszystko zostało po staremu. Prezesem został ponownie Józef Kokut, naczelnikiem – Zdzisław Knapik, sekretarzem – Zenon Miś, a skarbnikiem – Krzysztof Czapla.
Druhów czynnych, czyli strażaków, którzy przybiegają do remizy o każdej porze dnia i nocy zanim jeszcze syrena zawyje trzy razy, jest w OSP Książ Wielki dziesięciu. W minionym roku uczestniczyli w 128. wyjazdach bojowych, czyli najczęściej wielogodzinnych akcjach. – Od pierwszego sygnału syreny robimy wszystko w biegu, a przebieramy się już w wozie pędzącym na sygnale, bywa że aż do Charsznicy, Kozłowa czy Słaboszowa. Wszędzie musimy dotrzeć najpóźniej po 20. minutach – mówi komendant Kazimierz Kamiński (na zdjęciu).