Archiwum
Radni minionej kadencji spotkali się po raz ostatni w ubiegłą sobotę (15 listopada). I chociaż przewodniczący Henryk Huma apelował, by „rozeszli się po ludzku, po bożemu” – to i tak opozycyjna trójka radnych, którzy już nie kandydowali do Rady Gminy, zachowała się „opozycyjnie” wobec tego apelu. Janusz Madejski zagroził publicznie „pobiciem w twarz” za coś, o czym nie miał zielonego pojęcia. Barbara Zyguła chciała, by nie uważać ją za „taką złą”… A Kazimiera Oracz zaproponowała, by obniżyć rolnikom podatki kosztem oszczędności na oświacie, choć przez całą kadencję nawoływała, by na oświacie nie oszczędzać.
Byłeś prawym, dobrym i uczciwym człowiekiem. Kochałeś swoją Wieś, Gminę, Powiat, Małopolskę. Jako geodeta znałeś tu każdą piędź ziemi. Niech Ci teraz ta ziemia lekką będzie. Wierzymy, że patrzysz na nas już z góry i widzisz jak bardzo nam Ciebie brak. Jak wiele osób przyszło oddać Ci ostatnią posługę. Ostatni hołd.
Podczas obchodów najważniejszego dla każdego Polaka święta: Dnia Niepodległości, nie zawiodła ani pogoda – bo pięknie świeciło słońce, ani druhowie strażacy, którzy maszerowali w pochodzie w rytm własnej orkiestry dętej. Nie zabrakło też uczniów z pocztami sztandarowymi. Tych praprawnuków polskich Legionistów, na których cześć wystawiono wzruszający program artystyczny. Bo trudno było się nie wzruszyć, gdy dwaj mali chłopcy zaśpiewali: „Legiony to żołnierska nuta, Legiony to straceńców los.” Czyli słynny marsz „My, Pierwsza Brygada”, będący ongiś hymnem Legionistów a obecnie pieśnią reprezentacyjną Wojska Polskiego.
Bogusław Miś, wicestarosta miechowski, a przede wszystkim mieszkaniec naszej Gminy i jej wielki Przyjaciel, odszedł od nas tak nagle, tak niespodziewanie, że wciąż trudno uwierzyć w to, że już Go wśród nas nie ma.
Że spotkamy się nie z Nim, a na Jego pogrzebie - w najbliższy czwartek, 13. listopada w południe, w Książu Wielkim.
Podczas wiejskiego zebrania w Moczydle, na progu remizy siedział na podłodze bełkoczący co chwilę, bo widocznie zawiany, mieszkaniec. I nikt go nie wyprowadził, tylko śmiano się z jego, częściowo jedynie zrozumiałych wypowiedzi. Zresztą, wystąpienia kandydatów przerywał nie tylko on. Co kilka minut, ktoś rzucał jakąś kąśliwą uwagę. Najczęściej typu: „Nie wierzę w cuda” lub „Pełnić władzę charytatywnie!” To drugie hasło zaraz znajdywało wśród zebranych odzew: „Jakby było charytatywnie, to by tu do nas nie przyjechali”…