Organizatorzy tegorocznych Dożynek Gminnych zdali egzamin na szóstkę. Nawet deszcz nie popsuł tej uroczystości, a tylko uczynił ją bardziej kameralną, bo goście garnęli się do siebie szukając schronienia pod jakimkolwiek, wspólnym dachem. W namiocie dla VIP-ów, gdzie smakowite jadło podawały panie z KGW Rzędowice, zasiadła urodziwa para dożynkowych starostów: Anna Kwaśniewska z Mianocic i Bogusław Hałat z Giebułtowa (na zdjęciu). Jak zgodnie stwierdzili, gdyby urodzili się po raz drugi, nigdy nie wybraliby zawodu rolnika. Taki to trudny kawałek chleba. Dlatego niebo zapłakało deszczem właśnie nad rolniczą dolą.
W samym Książu Wielkim na Święto Plonów zapraszały niezwykle pomysłowe dekoracje (autorstwa KGW Mianocice), w tym słomiany koń, ciągnący prawdziwy wóz na gumowych kołach. A przed stadionem, tuż nad stawem, zachęcała gości krągła i uśmiechnięta mimo potoków wody z chmur, słomiana baba.
Tuż przy wejściu rozłożono ogródek piwny prowadzony przez tegorocznych dożynkowych gospodarzy: KGW Mianocice i KGW Rzędowice wraz ze strażakami z tamtejszej OSP. Na brak klientów nie narzekano. To raczej klienci narzekali na brak wolnych miejsc.
Obsługa grilla była niezwykle uprzejma i nastawiona edukacyjnie. Serwowano bowiem ekologiczne kiełbaski a umieszczona w pobliżu instalacja artystyczna, przestrzegała przed zgubnym wpływem nadmiaru alkoholu, czyli picia bez zakąski…
Stoiska poszczególnych KGW oblegano mimo deszczu. I nic dziwnego, bo wszędzie można było się rozgrzać to żurkiem jak u gospodyń z Tochołowa, to bigosem i swojską szynką jak u gospodyń z Cisia. Stoisko KGW Cisie przyciągało głównie znakomitymi nalewkami. Miodówkę, miętówkę, aroniówkę i śliwowicę serwował tu licznym chętnym Bogdan Pluta (na zdjęciu).
Tymczasem na scenie występowały kolejno koła gospodyń, prezentując w rytm tradycyjnych przyśpiewek dożynkowe wieńce. Publiczności pod samą sceną nie było wiele, bo ta w większości skryła się pod różnymi dachami i namiotami, obserwując wydarzenia z daleka, a nie spod parasola.
Nawet dzieci nie chciały się w deszczu wdrapywać na dmuchany zamek, więc ta zabawka oklapła. Podobnie nieczynna była karuzela. Maluchy z upodobaniem biegały tylko po mokrych deskach podłogi przygotowanej na zabawę taneczną.
Jednocześnie trwały wybory najładniejszego, dożynkowego wieńca. Przygotowało je każde z 13. działających w Gminie KGW. Ustawiono je w równym szeregu pod sceną. Tego wyboru dokonują miedzy sobą same gospodynie. Wynik ogłosił wójt Marek Szopa. Jak oznajmił, w tym roku wygrał wieniec przygotowany przez KGW w Konaszówce.
Oto ten laureat, pełen owoców i ziół, bo panie z Konaszówki zawsze na pierwszym miejscu stawiają tradycję i naturę.
Jednak najmłodszym, dożynkowym gościom bardziej przypadł do gustu wieniec w kształcie koguta, jaki przygotowały panie z KGW Mianocice.
Gdy na scenę wkroczyły zespoły ludowe, wszyscy znowu skupili się w namiotach. Rozmawiając, konsumując i popijając. Wójt Marek Szopa częstował gości nalewką z drewnianej beczułki. Zaś para starostów konferowała na tematy rolnicze z kolejnymi zainteresowanymi tematem. A na zewnątrz deszcz padał coraz mniejszy, aż o zmierzchu zupełnie ustał i wtedy dopiero, gdy niebo wreszcie okazało litość rolnikom, zaczęły się prawdziwe Dożynki.
Red.