Wieczorem w piątek, 3 maja, i w nocy, w Cisiu nastąpiło oberwanie chmury. Lunął tak rzęsisty deszcz, że wartkie strumienie wody zabierały z pól zasiewy, a z lasu metrowe pniaki. Wszystko to lądowało na podwórkach oraz na przecinającej wieś, powiatowej drodze.
- Tak po godzinie 21. usłyszeliśmy wielki szum wody. To z pól od strony lasu płynęła rwąca rzeka. Jej nurt niszczył zasiewy oraz sadzonki w ogrodach warzywnych. Wody było tak dużo, że przelewała się przez głęboki rów melioracyjny. Musieliśmy naprędce układać na jego brzegach baliki sprasowanej słomy, by nie zalało nam stodoły i podwórka – opowiada Bogdan Pluta.
Zaalarmowany przez gospodarzy, przyjechał na miejsce zdarzenia wójt Marek Szopa. – Pomożemy wam w odbudowie zniszczonych mostów nad rowami, a rowy trzeba też pogłębić i naprawić. Za ich stan odpowiada wprawdzie nie gmina a Zarząd Melioracji w Krakowie, lecz teraz, gdy na polach trwają prace i trzeba jakoś do nich dojechać, czasu na korespondencję nie ma – uspokoił rolników.
Rolnicy od rana liczyli szkody w uprawach i zniszczenia na terenie posesji. Wiele pól trzeba będzie dosiać lub dosadzić. By to zrobić, najważniejsza jest właśnie pomoc w odbudowie dojazdów.
Prowadzącą przez Cisie drogę powiatową do godzin południowych czyścili z mułu sami mieszkańcy. Potem, na wniosek wójta, zjawił się ciężki sprzęt z PZD w Miechowie. Ale naprawa szkód potrwa jeszcze wiele dni. - Dobrze, że gmina nie zostawiła nas w potrzebie - komentowali przybycie wójta gospodarze.
Red.