Po zalaniu pól i gospodarstw w Cisu, na skutek oberwania chmury w piątek 3 maja, we wsi zjawił się obiecany przez wójta Marka Szopę sprzęt do robót ziemnych. Potężna, wynajęta koparka rozpoczęła oczyszczanie i pogłębianie rowów.
Na zdjęciu widać jak głębokie i szerokie są te rowy i jak wiele mogą pomieścić teraz wody. Jest to konieczne, gdyż zbierają one od niedawna nie tylko wodę z pól. Nadleśnictwo Miechów podłączyło bowiem tu odpływ deszczówki z nowo wybudowanej, kilkukilometrowej drogi.
- To dlatego mieliśmy z tak niewielkiej chmury, taki wielki potop. Teraz pod naszymi domami płynie woda z dużej połaci lasów, od Cisia aż do Podleśnej Woli Górnej – mówią poszkodowani rolnicy. I dodają, że chociaż zalewa ich z winy tej nowej drogi, to poza pracownikami Lasów Państwowych, nikt nie ma na nią prawa wjazdu.
Tymczasem urząd gminy, bez czekania na działania Zarządu Melioracji w Krakowie (należą do niego rowy odwadniające), Zarządu Dróg Powiatowych w Miechowie (brak odpowiedniego przepustu pod szosą) oraz Nadleśnictwa – zgromadził odpowiedni sprzęt i ratuje ludzi przed kolejną klęską powodzi.
- Korespondencję z właściwymi instytucjami będziemy prowadzić później. Trzeba najpierw zabezpieczyć mieszkańców i ich mienie – twierdzi wójt Marek Szopa. Jak informuje, oprócz udrożnienia rowów, w gospodarstwach leżących na ich trasie wykona się nowe, wzmocnione mosty na drogach dojazdowych do pól.
Red.