Żeńska drużyna OSP z Boczkowic     Druhowie z OSP w Moczydle okazali się nie do pokonania w obu konkurencjach niedzielnych zawodów strażacko-sportowych. Zajęli pierwsze miejsce i w sztafecie (bieg na torze przeszkód) i w rozwijaniu linii gaśniczych, czyli zasłużenie zwyciężyli w klasyfikacji ogólnej. Drugie miejsce wywalczyła OSP w Książu Małym, a trzecie – OSP w Rzędowicach. Przypomnijmy, iż rok temu podobne zawody wgrał Trzonów, który obecnie – podobnie jak Książ Wielki - nie startował. Ogólnie stawiło się osiem drużyn. Oprócz nagrodzonych i wymienionych byli jeszcze strażacy z: Boczkowic, Giebułtowa, Głogowian-Starej Wsi, Krzeszówki oraz Łazów. Zaprezentowały się też dwie drużyny kobiece: z Boczkowic (na zdjęciu) i z Giebułtowa. Wygrała ta druga.

Odprawa kapitanów drużyn   Zawody rozpoczęła odprawa kapitanów drużyn. Na pytania odpowiadał szef komisji sędziowskiej mł. aspirant Sebastian Kita. Na tę odpowiedzialną funkcję mianował go komendant powiatowy PSP w Miechowie, st. bryg. Grzegorz Kosiński.

 

Wójt Marek Szopa   Rolę konferansjera i komentatora zawodów pełnił prezes zarządu gminnego OSP, wójt Marek Szopa. I już na wstępie życzył zawodnikom, by biegli z wężami szybciej niż popłynie nimi woda, tłoczona przez tę samą dla wszystkich drużyn, nowoczesną, wysokowydajną motopompę.

 

 

 

 Odprawa kapitanów drużyn   Techniczne szczegóły omówił także komendant OSP w Książu Wielkim, Kazimierz Kamiński. To on bowiem przygotował tor przeszkód oraz oznaczył tory rozwijania stanowisk bojowych, czyli linii podających wodę.

 

Drużyny ustawione do apelu   Drużyny, ustawione na stadionie SKS „Jastrzębiec" w długim szeregu, czekały na powrót kapitanów z odprawy. Słońce prażyło niemiłosiernie, więc część oficjalną zawodów zakończono szybko, by druhowie nie osłabli na upale przed startem.

 

  Drużyna żeńska z Boczkowic kończy sztafetę   Sztafetę, obejmującą miedzy innymi bieg po równoważni skok przez ścianę oraz łączenie odcinków strażackich węży, kończyło przybiegnięcie na metę z końcówką linii wodnej, czyli prądownicą. Najlepszy czas pokonania trasy (przez OSP Moczydło) wyniósł 71,8 sek.

 

 

Zawodnik drużyny juniorów   W sztafecie wystartowali również juniorzy. Tu kapitan ich drużyny montuje do końcówki węża właśnie prądownicę. W ich przypadku nie chodziło o osiągnięcie dobrego czasu, ale oswojenie się z zawodami. Sukcesy przyjdą później.

 

 Zawodnicy z OSP Łazy   Strażacy z drużyny OSP w Łazach (pierwszy z prawej - radny Zygmunt Szostak), która uzyskała dobry czas w pierwszej konkurencji, ale najgorszy w drugiej. I dlatego w klasyfikacji końcowej zajęła ostatnią pozycję.

 

 

 Komendant OSP w Książu Wielkim - Kazimierz Kamiński   Komendant Kazimierz Kamiński nie tylko przygotował tor przeszkód ale zapewniał także dostawy wody do zbiornika. Tak, by żadnej drużynie nie zabrakło jej podczas rozwijania linii gaśniczych w konkurencji bojowej.

 

   Sławomir Byczek z OSP w Książu Małym   Nowoczesną motopompę, najlepszą w Gminie, wypożyczyła na czas zawodów OSP w Książu Małym. Jej szef, Sławomir Byczek nie krył dumy z posiadania tego niezawodnego urządzenia.

  Rozwijanie linii ssawnej   Jak się okazało, motopompa odpalała za naciśnięciem guzika. A najwięcej błędów i problemów zawodnicy mieli przy rozwijaniu linii wodnych, w tym tej zasysającej wodę.

 Widzowie dopingowali zawodników   Widzowie dopingowali zawodników. Niektórzy nie kryli jednak rozczarowania z powodu użycia tej nowej, takiej samej dla wszystkich, motopompy. – Przez to brakuje emocji, bo dawniej zawsze komuś stara motopompa nie odpalała – mówili znający się na rzeczy kibice.

 

Uruchamianie motopompy   Ale w rzeczywistości emocji i tak nie brakowało. Bo przecież zawodnicy musieli pompę zasilić wodą a potem biec szybciej niż napełniały się węże, by je odpowiednio zmontować i skierować.

 

 

 

Lewa linia wodna do zestrzelenia tarczy  Na lewej linii wodnej należało strumieniem trafić z odległości w małą, białą tarczę. Widać ją na zdjęciu z lewej strony. Nad prawidłowym „zestrzeleniem” tarczy czuwał oddzielny sędzia.

 

Strumień wody strącił tarczę   Tu tarczę już „zestrzelono”, a na widocznej za strażakiem trzymającym prądownicę, drugiej linii wodnej, wciąż jeszcze nie przewrócono strumieniem wody kilku ustawionych pachołków.

 

Red.