Wszystko, co było do załatwienia w interesie mieszkańców Gminy, czyli wprowadzenie takich zmian w budżecie, by jedni mieli lepszą drogę do domu, a szkoły pieniądze – radni przegłosowali na ostatniej sesji (we wtorek, 30.09.) szybko i sprawnie. Pewnie zaraz po tym rozeszliby się do swoich zajęć, gdyby radna Barbara Zyguła nie zaczęła publicznie wylewać osobistych żali, ubierając je w szaty interpelacji. W ten sposób sesja zamieniła się w kabaret.

                Pierwsza pretensja radnej dotyczyła protokołów z posiedzenia komisji rewizyjnej, której jest członkiem. Zażyczyła sobie bowiem, by jej wypowiedzi cytowano dosłownie. Wszystkim innym wystarcza zapis streszczenia myśli, a dokładną wypowiedź można złożyć na piśmie. Nic więc dziwnego, iż postulat zapisywania słowa w słowo każdego wystąpienia Barbary Zyguły rozśmieszył, a potem nawet przeraził większość radnych. Bo można sobie tylko wyobrazić, jak  długie, i jak trudne do zrozumienia byłyby wówczas te protokoły…

                W drugiej pretensji chodziło o nie oddelegowanie radnej Zyguły na kursy uzupełniające wiedzę o samorządzie, podczas gdy inni delegację na te kursy od przewodniczącego rady dostawali. – Informowałem na komisji rewizyjnej o możliwości wyjazdu na kursy – zareagował jej przewodniczący, Jan Solarz. - Ale radny Madejski stwierdził, iż są one nic nie warte i pani nie pojechała…

                Była jeszcze pretensja trzecia i czwarta, aż przewodniczący Henryk Huma zapytał, dlaczego radna nie zgłasza tych spraw na posiedzeniach komisji problemowych, tylko przeciąga swoimi żalami posiedzenia sesji? Wtedy na pomoc Barbarze Zygule przyszła radna Kazimiera Oracz, która odpowiedziała, że na sesji jest większa publiczność i jeśli ktoś zażyczy sobie jakichś wyjaśnień na przykład od wójta, to będzie on musiał mówić prawdę, a nie kręcić…

                I to by było na tyle. Szczęśliwie wybory samorządowe są już niedługo. A wyborcy sami ocenią kto tu kręci.

Red.