GMINA KSIĄŻ WIELKI

                Jak wiadomo, hodowla świń bynajmniej nie pachnie. Dlatego prowadzi się ją na wsi a nie w mieście. I na dodatek w pewnym oddaleniu od budynków mieszkalnych sąsiadów, chociaż nie zawsze. Ale w Moczydle, od chlewów do domów osób protestujących przeciwko prowadzeniu i poszerzeniu takiej hodowli jest aż kilkaset metrów. Wydaje się więc, że bardziej nieprzyjemny zapach wydziela tu ludzka niechęć, niż świnie, które na wsi hoduje się przecież powszechnie.

 

Moczydlo          Przyjrzyjmy się zamieszczonemu powyżej zdjęciu. Na pierwszym planie mamy wieś Moczydło. W połowie kadr przecina poziomo droga E7, biegnąc tuż obok stacji paliw i motelu firmy Shell (widać żółty dach nad dystrybutorami paliwa oraz łamany dach piętrowego motelu). Za drogą krajową mamy kolejne trzy domy należące do Moczydła. W tym stojącym na końcu, po prawej, mieszka właśnie hodowca trzody chlewnej. Za nim, (w górę i w lewo) widać kolejne domy, należące już do gminy Wodzisław.

                I właśnie ci mieszkańcy woj. świętokrzyskiego, wspomagani przez kierownictwo motelu, protestują najgłośniej przeciwko hodowcy z Małopolski. Czy słusznie? Hodowca był tu pierwszy i zawsze trzymał świnie. Każdy zatem doskonale wiedział, gdzie się buduje i kogo ma za sąsiada. Problem w tym, że ów „każdy” liczył, iż wraz z przebudową drogi E7 na trasę szybkiego ruchu, Generalna Dyrekcja Dróg wykupi nieruchomość rolnika i tym samym znikną jego chlewnie. Ale tak się nie stało, bo nowa trasa pobiegnie od Moczydła w stronę Krakowa równolegle do trasy starej a nie po jej śladzie.

                Kto tu zatem jest winien? Chyba najmniej świnie oraz ich hodowca.

Red. 

                

Informujemy, że ta strona stosuje pliki cookies, tzw. ciasteczka. Kliknij „Zgadzam się”, aby ta informacja nie pojawiała się ponownie. Kliknij „Więcej informacji”, aby zapoznać się z naszą Polityką prywatności.