GMINA KSIĄŻ WIELKI

1 

 

Aby woda płynąca po deszczach z lasu zalała Cisie, już nie potrzebne jest ani oberwanie chmury, ani ulewa. Wystarczy zwykła burza, jaka w środę 16 lipca przeszła nad Miechowem. Z dokładnością zegarka, pół godziny po ustaniu grzmotów, zaczyna huczeć woda, rwąca korytem rowu kanalizacyjnego, odprowadzającego deszczówkę z nowo wybudowanej, leśnej drogi. I co najważniejsze – ten rów Nadleśnictwo w Miechowie skierowało wprost pomiędzy domy wsi Cisie.

 

           Mieszkańcy po każdym deszczu ratują dobytek i liczą straty: zalane podwórka, piwnice, kartofliska wyglądające jak pokryte wodą poletka ryżowe.

5

 

           A do tego dochodzi strach. Bo siła wody płynącej przez podwórka i pola od strony lasu jest tak znaczna, że każde pośliźnięcie nad tym wartkim nurtem grozi porwaniem i utonięciem.

2

            Ten wielki potok wody, po minięciu pierwszych domów, przelewa się nad przepustem pod drogą powiatową biegnącą przez wieś. Płynie górą po asfalcie i rozlewa się szeroko na polach, nie oszczędzając zabudowań kolejnych gospodarzy. Przepust ma być niebawem przebudowany na most. A to znaczy, że potop od strony lasu zmieści się w nim i szybciej popłynie dalej, czyli w kierunku części wsi zwanej Starym Cisiem. Zatem problem jedynie załagodzi, a nie rozwiąże.

6

            - To jest prawdziwy, wodny terror, jaki nam zafundowało Nadleśnictwo. Dlaczego mamy się bać każdej, deszczowej chmury? Nas już od tego nie tylko woda zalewa... Ktoś przecież za tak niedorzeczne zakłócenie stosunków wodnych powinien odpowiedzieć i naprawić to, co zepsuł – uważają mieszkańcy Cisia.

3

Red.

Informujemy, że ta strona stosuje pliki cookies, tzw. ciasteczka. Kliknij „Zgadzam się”, aby ta informacja nie pojawiała się ponownie. Kliknij „Więcej informacji”, aby zapoznać się z naszą Polityką prywatności.